sobota, 26 września 2015

Kocham ŻYCIE!

Północ.
Kolejny dzień.
27.09.15 najważniejsza data w moim życiu. Nie tylko w moim.
Drugie urodziny. Tak się mówi w Naszym po przeszczepowym życiu.
Urodziłam się na nowo w Piątek dnia 27.09.13 :)



Nie będę pisać co mi zabrała choroba,skupię się na tym co mi dała. A dała nawet sporo.
Pozwoliła mi patrzeć na świat w inny,lepszy sposób. Pozwoliła mi zrozumieć co jest dla mnie ważne a co ważniejsze.Nauczyła mnie bardziej szanować innych,mocniej kochać tych, których i tak kocham bardzo mocno.Udowodniła,że nie warto odkładać nic na później bo później może już nie nadejść.
Przez te dwa lata,raz było gorzej,raz lepiej. Na to jak będzie po przeszczepie niestety nie ma reguły. Nie każdy ma tyle SZCZĘŚCIA co ja i niestety nie każdy może się cieszyć super życiem po przeszczepie.
Mi się UDAŁO!
Ciągle łapie jakieś infekcje,czasami czuję się gorzej,czasami nie mam siły i odczuwam wielkie zmęczenie, ale tak naprawdę to bez znaczenia. JESTEM SZCZĘŚLIWA,ŻE ŻYJĘ;)
Nie mam na co narzekać i staram się nigdy tego nie robić.
Otaczają mnie cudowni ludzie. Wsparcie najbliższych daje największego kopa, aby żyć najlepiej jak się da. Rok po przeszczepie zaczęłam pracować, poznałam dużo nowych ludzi, zyskałam nowych przyjaciół.Wyniki badań są świetne,najlepsze! Jak to powiedział mój lekarz prowadzący na ostatniej wizycie kontrolnej(była w Środę)" czas widywać się coraz rzadziej". Termin kolejnej kontroli za PÓŁ ROKU:) - nie jesteście w stanie mnie zrozumieć , ale możecie SOBIE WYOBRAZIĆ JAK BARDZO SIĘ Z TEGO CIESZĘ:))))

Każdego dnia Dziękuję Bogu za to co mam,że mogę budzić się rano i zasypiać wieczorem,że mogę wyjść z psem na spacer, wypić kawę na mieście, iść do kina, pomalować rzęsy,zjeść śniadanie z ukochanym,założyć sukienkę, pomalować paznokcie,obejrzeć ukochany serial,wypić litr coli,zjeść pizzę,biegać, skakać,śmiać się,żartować,marzyć,planować swoją przyszłość,że mogę czuć miłość moich najbliższych,że mogę z nimi być.
Dla większości z Was to zwykłe czynności,zwykła codzienność. Czasami pewnie macie jej dość. Ja mam wieczny niedosyt. Dlatego,że 3 razy mogłam to wszystko stracić.Moje skarby codzienności. Najważniejsze jakie istnieją.
Dlatego mam za co dziękować BOGU.

Cudownie się czuję z myślą,że to już DWA LATA:)
Mimo różności jakie mnie spotkały to z pełną świadomością napiszę- TO BYŁY FAJNE DWA LATA!
Każdy dzień, który powoduje,że jest lepiej jest na wagę złota.

DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM, KTÓRZY TOWARZYSZĄ MI W MOJEJ PODRÓŻY PO PRZESZCZEPOWEJ <3 jesteście wyjątkowi!

Zbiór moich wspomnień 27.09.13-27.09.15




Love,
V!

wtorek, 15 września 2015

Wakacje a Przeszczep Szpiku.

Co prawda już po końcówka lata,ale chyba nikt się nie obrazi jak właśnie dzisiaj wstawię post o swoich wakacjach:)

Na wakacjach, takich beztroskich, po prostu wakacjach byliśmy 5 lat temu...trochę czasu minęło.
Przypałętała się choroba i o wakacjach można było co najwyżej pomarzyć, chociaż czy ja wiem czy wtedy marzyliśmy właśnie o tym? Chyba mieliśmy ważniejsze sprawy na głowie.
Po uzyskanej remisji pojechaliśmy na kilka dni do Sopotu( większość Naszego pobytu lał deszcz)-to był raczej odskok od Warszawy i tego całego zamieszania wokół raczyska.
Było ok.

Potem nastąpił zwrot akcji i znowu mieszkałam w szpitalu.Nawrót choroby.Wakacje znowu spadły na dalszy plan.Znów coś innego było ważniejsze.
(...)przed przeszczepem chciałam gdzieś wyjechać.Musiałam gdzieś wyjechać.Wszędzie byle daleko od Warszawy i strachu przed nieznanym- czyt. przeszczepem.
Kierunek- Kraków.Piękny jak zawsze Kraków.
To był cudowny wyjazd. Wspólny. Tylko My. Chociaż byliśmy tam tylko parę dni, odpoczęłam,zrelaksowałam się i zaczynałam być gotowa to najważniejszego dnia w Naszym życiu.

W pierwsze wakacje po przeszczepie, nic nie planowaliśmy. Wiedziałam,że jest za wcześnie na eskapady po świecie. Nie chciałam ryzykować. Wtedy minęło raptem kilka miesięcy od wyjścia ze szpitala. Wciąż czułam się osłabiona. Wciąż brałam garści leków i co dwa tygodnie kontrolowałam się w Instytucie. Może i fizycznie byłam silniejsza ale do pełnego zdrowia dużo mi brakowało(dalej brakuje, ale z każdym dniem jest coraz lepiej). Infekcje mnie uwielbiają, wręcz kochają. A co by było gdybym złapała coś na upragnionych wakacjach? Bezpieczniej było zostać w domu.Tak czy siak prawie cały lipiec spędziłam wtedy w szpitalu, na zapalenie dróg moczowych...(to jest doskonały przykład jak dla zdrowego człowieka zwykła infekcja znika po dwóch dniach brania leku dostępnego od ręki w aptece.A jak zwykła infekcja ma wpływa na dalsze dni u osób takich jak ja.).Musiałam brać antybiotyki(vancomycin) i łazić wszędzie ze stojakiem z kroplówkami,który wyglądał jak choinka ubrana w bombki. Patrzyłam przez okno i ciągle myślałam czy znowu przemkną mi kolejne wakacje? czy znowu spędzę piękne lato w szpitalnych murach?
Miałam być na leczeniu max 5 dni.
Po 21 dniach wyszłam do domu, tylko dlatego,że kochana Pani doktor się nade mną zlitowała.
Znała mnie bardzo dobrze, znała cała historię mojej choroby, wiedziała, że jedyne o czym wtedy marzyłam to wyjście do domu.Nie wyleczyłam się do końca, ale mój stan był na tyle dobry,że mogłam dokończyć leczenie w domu.

Lato 2015
W tym roku nie mieliśmy dokładnego plany gdzie pojedziemy. O tym czy w ogóle gdzieś pojedziemy decydował mój lekarz prowadzący. Ku mojemu zaskoczeniu i wielkiej radość dostałam nawet NAKAZ wyjechania gdziekolwiek :)
Mieliśmy dużo pomysłów, gdzie jechać, na ile...itp.
Ostatecznie podjeliśmy decyzję na tydzień przed moim urlopem.
Jedziemy do KOŁOBRZEGU.
Wybraliśmy miejsce,gdzie właśnie 5 lat temu byliśmy na Naszych wspólnych pierwszych wakacjach.
Najpiękniejsza plaża jaką widziałam. Piasek tak miętki jakby się szło po poduszce.
Trafiliśmy chyba na najlepszą pogodę tego lata:) .
Po pierwszym dniu nasze ciała wyglądały jak po wysmarowaniu czekoladą.
Aleeeeeeż mi brakowało Słońca. Autentycznie całe moje ciało czuło jak witamina D przenika do krwioobiegu. Czułam jak wytwarzają mi się hormony szczęścia ;)
Hotel Piekny! miał wszystko czego potrzebowaliśmy.
Codziennie spacer wzdłuż morza. Przyjemne z pożytecznym.
Przyznaje bez bicia, że na początku nie byłam zachwycona wakacjami nad polskim morzem. Tyle czasu czekałam na prawdziwy wyjazd,że wszystko miało być idealnie.
Dopiero na miejscu zrozumiałam,że to nie ważne gdzie pojechaliśmy, NAJWAŻNIEJSZE,że RAZEM! to był cudowny, magiczny czas. Tak sobie to wszystko wyobrażałam:)


Tym wpisem,żegnam tegoroczne lato.
Widzimy się za ROK:)

V.

czwartek, 10 września 2015

Miłość Na Zawsze.

Czy tylko ja ma mam takie wrażenie czy większość z Was uwarza,że dzisiejsze czasy są dziwnymi czasami??
Co znaczy Miłość Na Zawsze? wszystko czy tyle co nic?

Otaczają mnie różne pary.
Takie,które są ze sobą krótko ale już nie widzą świata po za sobą.
Takie,które dużo ze sobą przeszły i nic nie było wstanie zniszczyć tego co ich łączy.
Takie, które stażem są dłużej niż nie jedne małżeństwa( w dzisiejszych czasach).
Takie, które mimo wielu wspólnych lat zadają sobie pytanie: " co będzie z Nami dalej?"
Takie, które każdego dnia kłócą się jak najgorsi wrogowie, a mimo wszystko są razem.
Takie, które codziennie przeżywają sielankową codzienność.
Takie, które mogą bez siebie wytrzymać więcej niż kilka dni.
I takie, które po kilku godzinach rozłąki tęsknią,jakby nie widziały swojej połówki miesiąc czasu.
Są też takie, które za wszelką cenę pokazują jakie są szczęśliwe ze sobą, a rozstają się przy pierwszej awanturce.
Otaczają mnie NAJRÓŻNIEJSZE pary.

Najgorszą rzeczą jest to,że wyznawana MIŁOŚĆ NA ZAWSZE okazuje się stekiem bzdur i przy pierwszej lepszej okazji jest wystawiana na próbę. Nie zawsze kończy się pozytywnie.
Pary które, kiedyś szalały za sobą,rozwodzą się po 1,5 roku trwania małżeństwa!!szaleństwo! to po co brać w ogóle ślub? po co się w to pakować?lepiej żyć na kocią łapę.
Osoby zakochane po uszy po wielu latach mówią- to nie jest to! a więc co to było przez wiele lat? nic?marnowanie czasu,swojego i tej drugiej osoby.
Gdzie się podziały czasy kiedy "zakochanie się" było najpiękniejszym momentem w życiu?
Gdzie ludzie nie mogli doczekać się zakładania rodzin? spędzania ze sobą czasu? Gdzie fajnie było wyskoczyć do kina z kimś kogo lubimy bardziej niż innych.

Odskocznią od tych dziwacznych czasów,egoistycznego podejścia ludzi do siebie do swoich związków, było wydarzenie, które wciąż daje mi nadzieje,że jednak można być ze sobą na zawszę i przy tym być najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi:)

8 sierpnia br. Moi Kochani Dziadkowie obchodzili 50 rocznice ślubu.( Drudzy Dziadkowie są właśnie 52 lata po ślubie)
To takie niesamowite, wzruszające.
Radość ogromna!
Było różnie, nie zawsze kolorowo,ALE zawsze byli razem!
Są dla mnie przykładem,że jednak można wytrzymać z jedną osobą całe życie:) 
Przeżyć ze sobą pół wieku to jest naprawdę coś! 
Jeszcze raz dla Was,
Ode mnie... NAJLEPSZEGO<3
Oczywiście,życzę Wam kolejnych 50 lat razem!
KOCHAM WAS! i dziękuję,że mogłam doświadczyć MIŁOŚCI NA ZAWSZE!


Otaczają mnie różne pary.
Dwie z nich to takie, które przeżyły ze sobą PÓŁ WIEKU <3
Moje ulubione.

Miłego dnia.

V.

wtorek, 4 sierpnia 2015

Czym jest szczęście?

Trzy różne kobiety.
Każda z nich jest mi bliska.
Poniedziałek okazał się ważnym dniem dla każdej z nich.
Dla każdej inaczej.
Są różnymi osobami, znają się głównie z widzenia.Mają wspólnych znajomych.
Mężatka, Narzeczona i Kobieta w stałym związku.
Każda mieszka w innej części stolicy,mają różne prace,różne zainteresowania,zupełnie inne charaktery.
Z pierwszego punktu widzenia nic je nie łączy...jedyną wspólną cechą jest to,że są młode i że ten sam Poniedziałek okazał się ważnym dniem.


#MĘŻATKA
Znamy się nie od dzisiaj, znamy się nawet długie lata.
Od dawna pracowała na swoje SZCZĘŚCIE, zawsze najważniejszymi wartościami w jej życiu były:
dom,rodzina,miłość.Tak jest do dnia dzisiejszego.
Idealna kobieta, perfekcyjna żona, kocha i jest kochana.Lubimy razem plotkować.Uwielbiam jej towarzystwo, ma w sobie coś takiego,że nawet najgorszy dzień zamienia się w najlepszy. Nie każdy ma taką super moc:). Krok po kroku spełnia swoje marzenia: szalona miłość,zaręczyny,ślub,własne mieszkanie. Wszystko w jej świecie ma ręce i nogi.Jest tak jak być powinno.
Czas na dziecko. Maleńką istotę, która dopełni każdy brakujący element jej szczęścia.
Nie musieliśmy długo czekać,termin niebawem( osobiście już czekam na tego malucha!).
Kiedy test ciążowy pokazał dwie kreski wszyscy byliśmy zadowoleni.Należymy do grona ludzi, którzy z cudzego powodzenia cieszą się bardziej niż ze swojego.
Nie jestem w stanie opisać co czuła owego dnia,ale jestem w stanie sobie to wyobrazić.

Często rozmawiamy, prawie codziennie, to wygląda jak taki mały nasz rytuał w ciągu dnia. Codziennie zadaję pytanie " jak się czuje, czy wszystko w porządku?" - taka przyjacielska troska.
Niestety, przez ostatnie tyg zgubiłam tą troskę- jest mi naprawdę bardzo wstyd.
Miałam dużo na głowie, uznałam z góry,że na pewno wszystko jest ok. Myślałam odezwę się w następnym tygodniu(...)
Zawsze  powtarzam sobie,że są rzeczy ważne i ważniejsze, nie chcę się tłumaczyć, ale naprawdę nie wiem czemu wszystko było ważniejsze niż moje codzienne" jak się czujesz?".
W końcu MĘŻATKA odezwała się sama, gratulowała mi wywiadu, dla POCANCEROWANYCH.
Opowiadałam jak było super i jaki to nie był świetny dzień.
Przez swój egoizm i z klapkami na oczach nie zauważyłam smutku w jej wiadomościach. To było coś w stylu prośby o wsparcie.O takie koleżeńskie wsparcie.Potrzebowała się wygadać.
Napisała " szczęście mnie opuściło"- na chwilę ZAMARŁAM. Serce zabiło cztery razy szybciej,miałam ciarki na ciele(te złe),zrobiło mi się słabo,spodziewałam się najgorszego. Gapiłam się w monitor jak bym zobaczyła ducha.
Wdech,wydech.
Wróciłyśmy do rozmowy.
Miałam wrażenie jak by to co spotyka ją był też moim problemem, autentycznie tak czułam!
Brzmiało to jak zły sen.Wyniki badań wyszły słabo.Lekarze ją strasznie wystraszyli.Dostała skierowanie na inne badanie.Był to raczej zabieg niż badanie. Pobranie wód płodowych w celu wyeliminowania chorób genetycznych dziecka. Jest to kolejny raz kiedy nie powiem,że ją rozumiem, wiem co czuje.Bo nie rozumiem ani nie wiem co można wtedy czuć(Ci którzy gadają takie głupoty a nigdy w życiu czegoś podobnego nie przeżyli- po prostu gówno wiedzą i czują-przepraszam za wyrażenia)
Przeprosiłam za brak odzewu i od razu zaczęłam wszystko naprawiać.Słowa w stylu"będzie dobrze" brzmią sztucznie i raczej nie podnoszą na duchu(o tym akurat wiem sporo).
Uspokoiłam się i zaczęłam pisać co myślę. Czułam,że to jedna wielka pomyłka.Kiedy ktoś Ci mówi złą wiadomość to Twoje ciało od razu wie czy to prawda czy nie- naprawdę tak jest!
I moje ciało czuło że to pomyłka! pomyłka lekarska.Dziwie się że nie powtórzono badań(może lepiej że nie będę rozwijać się w tym temacie,bo mogę do jutra nie skończyć z pisaniem posta).

Wiem i wierze w to,że SZCZĘŚCIE JEJ NIE OPUŚCIŁO ! ono jest, rozwija się pod jej sercem! Maleńka istotka, którą wszyscy będziemy kochać!

Poniedziałek, dzień w którym odbył się zabieg pobrania wód płodowych, na wyniki będzie trzeba trochę poczekać. Dla mnie to tylko formalność w potwierdzeniu jak bardzo dziecko jest zdrowe!
Wiem,że fajnie nie było, ale to już za Nami. Byłaś bardzo dzielna i podziwiam Cię w każdym aspekcie tego co robisz!
A teraz odpoczywaj i korzystaj ze swojego szczęścia, masz go bardzo dużo :)

#NARZECZONA
Nie wiem jak długo są parą,na pewno parę lat. 
Zaręczyli się w sylwestra w tym roku.
Termin ślubu wyznaczyli na końcówkę lipca przyszłego roku.
Miejsce,które wybrali ma iście bajowy klimat, przepiękny ogród, przepiękna sala, przepiękny teren.
Ślub w plenerze(już zamówiłam Wam pogodę:))-to są uroki i zalety letnich miesięcy.
Myśląc o tym weselu mam uśmiech na buzi, będzie to wyjątkowe wydarzenie, które na pewno zostanie nam na długo, długo, długo w pamięci.
Każda przyszła Panna Młoda nie może doczekać się kupna swojej sukni ślubnej.
Przejrzanych milion stron o tematyce ślubnej,zdjęcia,blogi ślubne it.

Poniedziałek,dzień w którym NARZECZONA przymierzy swoje pierwsze wybrane suknie, czy wśród nich będzie ta jedyna?
Czuję się zestresowana, bardziej niż przed wyborem swojej sukni. Moja wizja NARZECZONEJ jest dość klasyczna, elegancka i sexowna. Nie od dziś wiadomo, że prostota jest zdecydowanie najlepsza. Zawiera w sobie wszystkie te elementy,które kobieta chce żeby były zaakcentowane. Prostota sama w sobie jest perfekcyjna.
Wyrazista uroda, piękne długie włosy, zielone oczy.Szczupła i dość wysoka.Piękna opalenizna- taka jest Narzeczona.
Niestety nie było modelu,który Nam się najbardziej podobał, pytanie czy na pewno niestety?:)
Pierwsza suknia, piękna, elegancka, delikatnie zdobiona na dekolcie,z trenem-była za!
Kolejne dwie, nie trafiony wybór. 
Czwarta- to było jak ideał! ODJĘŁO MI MOWĘ!(ale tylko na chwilę,zaraz wpadłam w taki zachwyt,że nie mogłam się zamknąć). Suknia prosta, ale na niej wyglądała jak dzieło sztuki.Delikatnie zdobiona,perfekcyjnie podkreśliła sylwetkę i urodę Narzeczonej.Była dokładnie taka jaką ją sobie wyobrażałam. Uśmiech nie schodził jej z twarzy. Czy to był znak-to właśnie ta? Mogę ją śmiało porównać do Nimfy Greckiej<3 mogłabym tak się zachwycać jeszcze bardzo długo. 
Wyszłyśmy z salonu tylko na godzinę, szybka obiado - kolacja.Widziałam,że o niej myśli,była taka szczęśliwa! Wróciłyśmy przed samym zamknięciem salonu.
Jest jej! to był świetny wybór! Gratuluję. 

# W STAŁYM ZWIĄZKU  
Rezolutna,wesoła, opanowana,ma swoje zdanie,związana ze sportem.
Oczywiście piękna(mam same piękne koleżanki-czy świat nie jest idealny?) jak syrena, blondynka o jasnej cerze,głęboko błękitne oczy.
Nasza znajomość zaczęła się w tamtym roku.Gdzie się poznałyśmy hmm to chyba mało istotne.
Lubię ją za poczucie humoru, za inteligencję i jej profesjonalizm. Nikogo nie udaje, jest sobą.
Z łatwością się dogadujemy. Tak naprawdę dużo o niej nie wiem, ale spokojnie mamy dużo czasu przed sobą.
Zakochana w swoim facecie, nie zależna, tworzą fajną parę.
(...) przy wspólnym posiłku powiedziała mi, że wykryto u niej guzki.Dostała praktycznie od razu skierowanie na biopsje(dla tych którzy nie wiedza co to jest: pobranie kawałka guzka do badań histopatologicznych  w celu diagnostyki w kierunku nowotworowym). Wie o tym nie wielkie grono ludzi, nie miała potrzeby informowania o tym wszystkich. Dla mnie biopsja to jak chleb powszechny.
Była przerażona, też byłam za pierwszym razem. Jednak jak się okazuje biopsja biopsji nie równa. U mnie zostaje ślad jak po ukuciu trochę grubszą igiełką. U niej siniaki i strupy. Nic nie poradzisz- jak trzeba to trzeba!Nie powiem,że się nie zmartwiłam całą tą sytuacją, skłamałabym gdybym powiedziała inaczej. Na wynik trzeba była poczekać. 

Poniedziałek,dzień wyników badań. Cały czas czekałam na jakieś wieści. Domyślam się jak stresujące było dla niej czekać na wynik.Informację,że albo jesteś zdrowy albo nie. Wszystko się wtedy zmienia. Cały Twój świat.Nie ma się też co nakręcać, zawsze myśl pozytywnie!
Jest zdrowa! czuję ulgę! ogromną ulgę! znowu wszystko wraca do normy. 
Odpoczywaj nad morzem i ciesz się tym,że znowu możesz być SZCZĘŚLIWA:)


Trzy różne kobiety.
Każda z nich jest mi bliska.
Poniedziałek okazał się ważnym dniem dla każdej z nich.
Dla każdej inaczej.
Są różnymi osobami, znają się głównie z widzenia.Mają wspólnych znajomych.
Mężatka, Narzeczona i Kobieta w stałym związku.
Każda mieszka w innej części stolicy,mają różne prace,różne zainteresowania,zupełnie inne charaktery.
Z pierwszego punktu widzenia nic je nie łączy...jedyną wspólną cechą jest to,że są młode i że ten sam Poniedziałek okazał się ważnym dniem.

Dla każdej z nich szczęście było czymś innym, ale czy to ważne? Ważne,że są SZCZĘŚLIWE!

Moje Szczęściary!


V.

niedziela, 2 sierpnia 2015

Siła Przyjaźni



Życie rzuca nam dużo kłód pod nogi, każe iść Nam często pod górkę, mówi: jak sobie pościelisz tak się wyśpisz oraz udowadnia że prawdziwych przyjaciół poznasz w biedzie(...)

 Przyjaciel- kim dla Ciebie jest? Masz ich wielu? Czy może jest jeden-jedyny w swoim rodzaju? Skoczy za Tobą w ogień i będzie zawsze wtedy kiedy będziesz go potrzebować?
Do czasu choroby, byłam pewna, że mam przyjaciół( ale bycie czegoś pewnym podczas choroby jest jak jedno wielkie nic)… niestety nie wszyscy poradzili sobie z moją chorobą, ale spokojnie nie zostałam sama!

 Po prostu okazało się ,że prawdziwym przyjacielem jest ktoś kto zawsze był obok, kto wspierał mnie na odległość jak i z bliska, był kiedy potrzebowałam dobrego słowa, ale i wtedy kiedy trzeba było powiedzieć” weź się dziewczyno ogarnij, nawet tak nie mów, głupia jesteś”. Jest to osoba o której nigdy bym nie pomyślała jak o przyjacielu. A teraz jest to jedyna istota której mogę powiedzieć WSZYSTKO! Nie muszę na nią liczyć bo wiem, że cokolwiek by się nie działo ona będzie.
Jaka jest-wrażliwa i trochę złośnica, przeklina, dużo przeklina(jak my wszyscy), jest piękna-chociaż ona tak osobie nie mówi, jest naprawdę piękna.Szczera. Idealna. Moja Przyjaciółka. Jedyna w swoim rodzaju.Szczęśliwa mężatka i niedługo Mama <3
 Kartka! Miłości Ma!
DZIĘKUJĘ Ci ZA TO ŻE PO PROSTU MOGĘ MIEĆ TAKIEGO CZŁOWIEKA OBOK SIEBIE <3 ŻE JESTEŚ KIEDY INNI WYMIĘKAJĄ I ZWYCZAJNIE UCIEKAJĄ, ŻE W NOCY O PÓŁNOCY MOGĘ NA CIEBIE LICZYĆ, NA TWOJE WSPARCIE ! JESTEŚ MOIM PREZENTEM ŻYCIOWYM- DZIĘKUJĘ!!




A co się stało z tymi prawdziwymi” przyjaciółmi”? --nie ma ich.  Nagle zniknęli z mojego życia. Nie interesuje ich czy żyje, czy mam się dobrze itp.  Póki jesteś zdrowy masz wszystko, jak zachorujesz nagle robi się selekcja-ta selekcja tyczy się Ciebie, zostajesz wyselekcjonowany przez swoich znajomych. Istniejesz tylko wtedy kiedy są ciekawi jak wygląda RAK. Jak Ty wyglądasz bez włosów, blada jak ściana(…) wtedy już wiesz, kto jest prawdziwy a kto chce zaspokoić swoją ciekawość.
Taka niestety jest prawda.

Czasami warto rozejrzeć się dookoła i dostrzec kto tak naprawdę jest obok Ciebie a kto jest po prostu z Tobą. Zdziwcie się jak mało osób zostanie.

Otacza mnie mnóstwo fajnych ludzi, wspierają mnie, dbają o moje dobre samopoczucie, mimo swoich problemów zawsze znajdą chwile żeby zadzwonić, zapytać czy u mnie wszystko w porządku.
Dla WAS wielkie DZIĘKI!

Pamiętajcie,że chorzy to dalej ludzie, potrzebują Waszej obecności żeby przetrwać ten ciężki okres w ich życiu.Nie jesteście w stanie zrozumieć jakie to okrutne walczyć o życie ,ALE możecie być obok i robić wszystko żeby chory mógł wygrać. Świadomość tego,że są osoby którym możemy zaufać, które się nie boją być z Nami, pomagają i wspierają, które Nam kibicują, to dodatkowe kilka % w pozytywnym rokowaniu czyli  wyjścia z tego badziewia!!Bliskość z drugim człowiekiem jest na wagę złota!Nie odwracajcie się placami do potrzebujących... bo każdego to może spotkać a wtedy i ktoś może odwrócić się od Was!
Życzę Wam, żebyście nigdy nie byli wyselekcjonowani!

V.

niedziela, 26 lipca 2015

Znajdź w swoim życiu to co lubisz i RÓB tego jak NAJWIĘCEJ!

Nie jestem fotografką, ani specem od grafiki,
nie jestem też profesjonalna,
nie mam też pojęcia jak zrobić dobre zdjęcie,
jak się dobrze ustawić,
nie interesuje się tym,
nie jest to moja pasja,
ani nie wiąże z tym swojej przyszłości,
ALE lubię zabawę zdjęciami, wymyślać własny styl przeróbek,kombinować i dobierać kolory,zawsze coś ciekawego z tych moich zabaw wyjdzie.
 Nie są chyba takie słabe, takie tandetne, takie nijakie...chyba!nie jestem pewna.

Zdjęcia to jest jedna z wielu rzeczy, które właśnie lubię robić- WIĘC BĘDĘ ROBIĆ TEGO JAK NAJWIĘCEJ ; )

Mam znajomą-Baśkę.
Instruktorka fitness, blogerka fitnesowa/modowa, nie zła z niej wariatka! Lubie ją za całokształt.Ma własny styl-nie zawsze mi się podoba. Jest sobą.Nikogo nie udaję.Robi to co lubi. Wszędzie jej pełno. Znalazłyśmy wspólny język.Szybko złapałyśmy kontakt,jesteśmy trochę do siebie podobne, aczkolwiek zupełnie inne. Zależy jak patrzeć.Zostawiła za sobą przeszłość.Rzuciła wszystko i zamieszkała w stolicy.Trzeba mieć niesamowitą pewność siebie,żeby zrobić taki krok w niewiadomą- podziwiam!Nie usłyszysz od niej tego co chcesz usłyszeć-powie Ci co myśli, bez obijania w bawełnę. Konkretna.Ma dystans do siebie.Ambitna i przede wszystkim N I E Z A L E Ż N A od niczego i nikogo.
MÓWI O SOBIE GINGER!
(zapraszam do odwiedzania jej bloga, jej wpisy są inspirujące)

Zbierałyśmy się do tego parę miesięcy, ale w końcu się udało:)
Zrobiłyśmy wspólną sesję!
Ja-totalna amatorka,
Ona-ma pojęcie co robić
wyszło ciekawie!
O to efekt naszej "zabawy"





Kolejne zdjęcia już niebawem. 
Miłego, 
V.

sobota, 25 lipca 2015

Nowe Doświadczenie

Poranek,prysznic, tusz do rzęs, szybka kawa i lecę.
Tak najczęściej zaczynam dzień.
Wczorajszy dzień był dla mnie wyjątkowo ciekawy, zaskakujący,pozytywny.
Cofnijmy się o kilka tygodni do tyłu...
Odezwał się do mnie mój dobry kolega Marcin-super facet, dużo w życiu przeszedł, nie poddaje się, walczy jak lew, i jest moim ulubionym przykładem na słowa "i co z tego,że RAK!".
Znamy się od bardzo dawna.
Przez długie lata nie mieliśmy ze sobą kontaktu, ALE ZAWSZĘ Ci kibicowałam w powrocie do zdrowia!wiem,że Ty to wiesz ;)

Marcin pracuje w fundacji "SPEŁNIONYCH MARZEŃ.
Pomaga przywrócić wiarę w to,że z każdej sytuacji da się wyjść obronną ręką!Przywraca uśmiech dzieciakom, które zamiast skakać na skakance, biegać za piłką czy jeździć na rowerze są zamknięte w szpitalnych murach i walczą o życie! Wspiera rodziców, aby się nie poddawali! Jest tam gdzie potrzebna jest pomoc-Cały Marcin!
Niedawno powstał projekt " POCANCEROWANI"(http://www.spelnionemarzenia.org.pl/wydarzenia/pocancerowani/pocancerowani.html) - codziennie czytam posty umieszczane na ich profilu na facebooku, zachęcam również i Was! Pocancerowani to zespół głównie młodych ludzi,którzy po prostu DALI RADĘ! Są też tam osoby, które same z siebie chcą pomagać innym- da Was wielki SZACUNEK!
Poproszono mnie o udzielenie"wywiadu" właśnie dla tego projektu.
Byłam zaskoczona kiedy Marcin mi to zaproponował, aczkolwiek nie musiałam się długo nad tym zastanawiać-ZGODZIŁAM SIĘ OD RAZU.
Tematem był oczywiście przeszczep(chyba nikogo to nie dziwi) ;)
I tak właśnie wczoraj zjawiłam się w siedzibie "FUNDACJI SPEŁNIONYCH MARZEŃ".
Na miejscu spotkałam moją znajomą ze studiów- EMILIĘ(tak dawno Cię nie widziałam, nic się nie zmieniłaś, wciąż piękna i uśmiechnięta, taką Cię pamiętam!), ucieszyłam się jak małe dziecko na widok paczki cukierków ; )
Zanim przeszliśmy do wywiadu, musieliśmy się trochę nagadać!może to trochę było bardziej niż trochę.
Każdy opowiedział co u niego słychać i przeszliśmy do sedna mojej wizyty.
UŁA ALE BYŁAM ZESTRESOWANA ;p
Początek był najgorszy,potem wszystko ładnie poszło.
PS. Marcin jeśli materiał będzie się nadawał do śmietnika, nagramy to jeszcze raz !:)
Nie będę pisać o co mnie pytano, co odpowiadałam całego wywiadu będziecie mogli posłuchać już  wkrótce w społecznościowym radiu POCANCEROWANYCH(http://spelnionemarzenia.org.pl/index.php?url=radioon).


Marcin,
chcę Ci bardzo podziękować! To było naprawdę super doświadczenie, dla mnie wielka nowość :)
Mam wielką nadzieję, że wyjdzie to naprawdę fajnie. Inaczej zamknę się w domu i nie będę z niego wychodzić;p Za wszelkie drgania mojego głosu przeprasza, ale była tremka : P
Dziękuję za mocną kawę- miałam energii na cały dzień ;)

Miłego,
V.

poniedziałek, 13 lipca 2015

Przeszczep Szpiku a Pielęgnacja Swojego Ciała

Dzisiaj tematem mojego posta będzie "PIELĘGNACJA SWOJEGO CIAŁA", oczywiście po przeszczepie szpiku,w trakcie/po leczeniu chemią oraz w trakcie/po naświetlaniach.
Myślę, że dowiecie się czegoś ciekawego w tym temacie ; )


Każdy z Nas dba o swoje ciało-bardziej lub mniej.
A zastanawialiście się kiedyś, jak pielęgnują swoją skórę ludzie po przeszczepie(po chorobie nowotworowej)? Czy wygląda to tak samo jak u Was? czy używają takich samych kosmetyków? czy muszą poświecić temu więcej czasu? czy każdy kosmetyk jest odpowiedni? i przede wszystkim czy używają takich samych produktów jak przed chorobą?

Po każdym leczeniu skóra nie jest już taka sama jak wcześniej.Jest bardzo delikatna.Robi się szorstka,wysuszona,zrogowaciała-głównie okolicy łokcia,kolan,czasami zaczerwieniona,czasami bardziej brązowa(wrażenie opalenizny) oraz tak jak w moim przypadku powstają zaburzenia pigmentacji(czyli inaczej zaburzenia melaniny-barwnika skóry).
Po przeszczepie wyglądałam, jak cyganka-autentycznie.Jak osoba, która wróciła co najmniej  z wakacji w Egipcie, a nie jak ktoś,kto właśnie wyszedł ze szpitala.
Zaburzenia pigmentacji i łysina doprowadziły do tego, że moja druga połówka zaczęła mówić do mnie pieszczotliwie"dalajlama"-uroczo co nie(w ogólne mnie to nie obrażało, nie krzywdziło, śmialiśmy się razem) : )

Tak naprawdę nawet się cieszyłam, że jestem taka "czarna", lepsze to niż być białym jak ściana, niż wyglądanie jak osoba chora.
Z czasem skóra zaczęła schodzi,łuszczyć się...już nie było tak fajnie. Na ciele zostały tylko czarne plamy, głównie na twarzy.NAJGORZEJ!(...)


P I E L Ę G N A C J A

Kremy do twarzy, balsamy,szampon(nawet jak nie miałam włosów, codziennie dbałam o skórę głowy),toniki,płyny micelarne,fluidy,pudry,tusze do rzęs i itp. zostały wymienione na takie,które mają jak najmniej lub nie mają wcale szkodliwych dla zdrowia parabenów!
Zrobiłam dość sporą selekcje, wybierałam tylko te kosmetyki które mają jak najmniejszy skład chemiczny, najlepiej na bazie wody plus witaminy!
Jestem oddana w całości i wierna firmie DR IRENY ERIS - P H A R M A C E R I S!
Zapłacę każdą złotówkę za te produkty!
Naprawdę cudowne!
Polecam je nie tylko osobą chorym!

Przez okres kilku miesięcy w ogóle się nie malowałam(chyba, że chciałam wyjść z domu i nie chciałam straszyć swoimi czarnymi plamami pod oczami, wyglądałam jakby mnie ktoś zlał- wtedy nakładałam krem BB Garniera, odcień medium), używałam jedynie tonika micelarnego również Garniera(przemywałam twarz kilka razy dziennie). Krem na noc NIVEA.
CO DO CIAŁA:
W aptece polecono mi krem/balsam do ciała MEDIDERM:
Słowo " IDEALNY"  najlepiej opisuje ten produkt! Jest na bazie wody, do skóry atopowej,alergicznej,narażonej na pęknięcia.Balsam utrzymuje się na ciele do następnej kąpieli/prysznica.Natychmiastowo się wchłania, bezzapachowy.Perfekcyjnie nawilża i odbudowuje naskórek! Pomógł mi przywrócić prawidłowe PH skóry! Stosuje go do dzisiaj.

Myśląc przebarwienia, myślałam od razu PEELING. Chciałam to jak najszybciej zlikwidować.
Irytowały mnie te plamy!
Na twarz zaczęłam nakładać tonę tapety: fluid, korektor pod oczy, puder, brązer... i jak na ironie losu
im bardziej chciałam je zakryć tym bardziej było je widać.
Czytając fora, poradniki nie było żadnej wzmianki jak sobie poradzić  z tym powikłaniem!(BO TO POWIKŁANIE PO PRZESZCZEPIE TZW. GVHD SKÓRNE-o tym przy najbliższej okazji)
Wpadłam na pomysł używania kremu wybielającego. nigdy wcześniej czegoś podobnego nie używałam,nie było potrzeby.
Lekarz nie słyszał o takiej terapii u osób z GVHD skórnym ,ale powiedział żebym spróbowała.
No i spróbowałam.
Najpierw wybrałam krem wybielający na dzień, od razu z faktorem(bezpieczeństwo zachowane) jednocześnie z kremem zawierającym KWAS MIGDAŁOWY 10%(polecam jeśli ktoś ma problemy z naskórkiem,trądzik.Niestety na głębsze przebarwienia nie pomaga,odstawiłam go po 2 miesiącach):



Krem nakładałam zawsze rano.
Krem BB MEDIUM zmieniłam na LIGHT,został korektor(mocno kryjący przebarwienia-firmy INGLOT) reszta poszła w odstawkę.

"Wybielanie dzienne" trwało około 3 miesięcy, plamy zaczęły schodzić, ale to jeszcze nie było to!
Kolejnym krokiem było "wybielanie nocne"(mocniejsza wersja):
Kuracja tym kremem trwała kolejne 3 miesiące, EFEKT MISTRZOSTWO ŚWIATA :)
Może i nie jest idealnie, ale jest naprawdę dobrze. Już nie wstydzę się chodzić bez makijażu!
POLECAM, POLECAM, POLECAM!!

Dobra rada: jeśli chcecie stosować tego typu kremy, pamiętajcie,aby stosować je w okresie jesienno zimowym! To bardzo ważne. Po zakończeniu kuracji trzeba odczekać do około 8 tygodni zanim wystawisz swoją twarz na słońce( jeśli czas będzie krótszy przebarwienia mogą wrócić).

Do zmywania, przemywania twarzy wybieram lekki tonik bez alkoholu( seria A- dla alergików)
Perfekcyjnie oczyszcza,nawilża i regeneruje.Bez zapachowy i bez parabenów.Używam rano i wieczorem.  Nie wyobrażam sobie rozpocząć dnia bez tego kosmetyku!

Szampon do włosów również wybieram tej firmy( seria H )
Pierwszy rodzaj(szampon+ odżywka):

Wiadomo im włosy dłuższe, tym bardziej ciężkie i tym więcej wypadają-ZACZYNAJĄ WYMAGAĆ WIĘKSZEJ PIELĘGNACJI- to ABSOLUTNIE NORMALNE!
Żeby wzmocnić cebulki włosów, i zmniejszyć ich wypadanie celowo wybrałam ten szampon.
Jestem z niego bardzo zadowolona, stosuje go od ponad 2 miesięcy i szczerze widzę już efekt!
Uzupełniająco używam odżywki z tej samej serii.
Włosy są odżywione, wzmocnione, błyszczą i przede wszystkim nie wypadają.
Do codziennej pielęgnacji.

Naprzemiennie używam szampon Z H-KERATINEUM do włosów osłabionych.

A co do mycia ciała? 
Po powrocie do domu, myłam się wyłącznie mydłami dla niemowląt. Inne mydła nie wchodziły w grę.Podrażniają ciało!
Polecam mydło znane chyba każdemu "biały jeleń"(dostępny w aptekach jak i w większych supermarketach) delikatny plus ładnie pachnie:) 
NIE UŻYWAJCIE MYDEŁEK W KOSTCE, wysuszają skórkę!!! 


 REASUMUJĄC:
1) wybieraj te kosmetyki które mają jak najmniejszy skład chemiczny! już wystarczająco chemii przyjąłeś, więcej nie potrzebujesz!
2)Zamiast kupować produkty na stoisku w markecie, wybierz się do apteki. Farmaceuci doradzą i dobiorą odpowiednie kosmetyki dla Ciebie.( Niestety musisz przygotować się na to, że za dobry kosmetyk zapłacisz więcej, ALE WARTO)
3)Do kobiet: jeśli nie ma takiej potrzeby odpuść sobie makijaż! niech skóra trochę pooddycha! Dajmy jej szanse na regenerację.
4) Tak jak w moim przypadku na przebarwienia polecam kremy wybielające, peeling nawet najmniej ziarnisty może być po prostu za mocny.
Za zgodą lekarza możecie wypróbować PEELING ENZYMATYCZNY( nakłada się go na wilgotną twarz, pozostawia na 7-10 min, spłukuje się letnią wodą. Stosuje się go raz w tyg).
5)Zamiast balsamów zapachowych wybierz ten bezzapachowy. Nie będziesz pachnieć różami albo wanilią ale też nie przesiąkniesz szkodliwymi składnikami!---> możesz też wybrać się do sklepów BIO.
6) Nawilżaj się nie tylko od środka(picie wody), na noc wysmaruj się bardzo mocno nawilżającym balsamem( polecam mediderm).
Fajnym sposobem na nawilżenie jest wysmarowanie się oliwką pod prysznicem, nie spłukuj jej, wetrzyj ją po prostu ręcznikiem w ciało(mój ulubiony patent).
7)Rano jak i zaraz przed snem przemyj twarz tonikiem(zlikwiduje wszystkie zanieczyszczenia,które nazbierały się w środku dnia). Możesz wypróbować tez te na bazie alkoholu(one fajnie dezynfekują), ale jeśli poczujesz pieczenie,twarz się zaczerwieni- zrezygnuj, widocznie jest jeszcze za wcześnie.
8) Naucz się czytać etykiety i nie bierz produktu "pierwszego lepszego". 

Oczywiście to kilka ( moich zdaniem najlepszych) produktów, które przywrócą Twojemu ciału blask i cudowny wygląd, lepszy niż kiedykolwiek wcześniej :)

Szczęśliwa moja skóra, 
Szczęśliwa JA!


V.

czwartek, 9 lipca 2015

Przeszczep Szpiku a Suknia Ślubna

Z Ł. jesteśmy razem od bardzo dawna.
Szanujemy się,
Lubimy się,
Droczymy się,
Kłócimy się,
Tęsknimy za Sobą,
Irytujemy siebie nawzajem,
Jesteśmy z siebie dumni,
Planujemy wspólną przyszłość,
i co najważniejsze,
po prostu się KOCHAMY.
Całkiem normalna z Nas para.

Zaręczyliśmy się  dwa miesiące po moim wyjściu ze szpitala.
Siedziałam w restauracji w peruce na głowie, Ł. cały czas się uśmiechał. Nie czekał długo, po prostu wyjął pierścionek i zapytał" czy chcę spędzić z nim resztę życia?". Odpowiedź wszyscy znacie.
Nie byłam zaskoczona, od dawna to planowaliśmy i od dawna żyjemy jak małżeństwo.
Ale nie o zaręczynach chciałam pisać( kiedy indziej rozwinę ten temat).

W tym roku, zrobiliśmy krok w przód i wspólnie podjeliśmy decyzję o ślubie.
Zarezerwowaliśmy termin w kościele.
Zarezerwowaliśmy salę.
Zarezerwowaliśmy fotografa.
Reszty dalej szukamy : )

Każda z kobiet marzy o pięknej sukni ślubnej, ja też marzę(nie na głos ale marzę). Zawsze widziałam, że chcę mieć skromną, prostą. elegancką, trochę tajemnicza i trochę sexowną suknie. Wiedziałam też czego nie chcę, żadnego tiulu,żadnej koronki od góry po sam dół(trochę koronki jeszcze wchodziło w grę), żadnych marszczeń,a nie daj Boże, koronka, tiul, i marszczenia w jednej sukni--> witamy przebierańca! .Ma być lekko i zwiewnie, ma być idealnie.Ma być perfekcyjnie.
Zanim zaczęłam szukać odpowiedniego dla mnie kroju, nie mogłam sobie ni cholerę wyobrazić żadnej ślubnej kreacji. Dopiero kiedy zaczęłam przymierzać, wiedziałam w czym mi jest dobrze a co totalnie odpada!
Mama/Babcia/Przyszła teściowa/Przyjaciółka/Koleżanka/Znajoma powie Ci
" na pewno w każdej będzie Ci pięknie"- yyyy nie! i nie wierzcie w te słowa :D bo nie w każdej będzie Ci pięknie, każdy krój jest inny, każda z Nas jest inna, każda z Nas ma inną budowę ciała i do każdej pasuje zupełnie coś innego.
Koniecznie chciałam przymierzyć model" syreny"- dobrze,że w salonach nie można robić  zdjęć, bo aparat mógłby tego nie wytrzymać. Niestety, prawda jest brutalna.
Polecam ten krój dla kobiet które są wysokie i szczupłe. To model dla WAS.
Dla niskich kobiet- zdecydowanie odradzam. Choćby nie wiem jakbyś była piękna, jakbyś miała orginalną urodę- będzie Ci po prostu w tym źle.
Nie lubię mieć zbyt dużego wyboru(tak jest chyba w każdej dziedzinie mojego życia), dlatego wybrałam raptem cztery salony( z czego do jednego nie dojechałam przez korki w Naszej Kochanej Warszawie) spisałam sobie wcześniej tylko te suknie,które mnie interesują i rach ciach ciach, jedna po drugiej mierzyłam. W niektórych od razu wiedziałam,że to nie to. Nie marnowałam swojego czasu, a ni czasu konsultantki na coś co mi się w ogóle nie podoba( z całym szacunkiem ale nie rozumiem kobiet, które na siłę się przyglądają wymyślają,kombinują, kręcą się w tej przymierzalni ,chociaż i tak wiedzą,że suknia jest słaba i że i tak jej nie kupią).
Było kilka, w których czułam się jak najpiękniejsza na świecie. Wybrałam kilka sztuk. Zaczęłam je mierzyć ponownie i tak odpadała jedna za drugą,aż zostały dwie- jedna z nich miała być suknią moich marzeń.
To ciekawe bo w moich marzeniach ta suknia wyglądała zupełnie inaczej:)
Moje przyjaciółki, które wybierały swoje suknie, miały bardzo podobnie jak ja. Szły do salonów z konkretnym modelem, a wychodziły z suknią, której nigdy nie brały pod uwagę :)

...właśnie dzisiaj i ja wybrałam swoją suknie ślubną, nie jest suknią moich marzeń, bo nigdy o takiej nie marzyłam, jest lepsza niż ta którą sobie zawsze wyobrażałam.Nie wiem czy dla Was będzie najpiękniejsza na świecie, ale dla mnie będzie niezastąpiona. Jedyne co zostaje bez zmian, to prostota, którą uważam za najcudowniejszą.
PS. dziękuję dziewczyny,że byłyście dzisiaj ze mną <3


chciałabym, naprawdę,bardzo bym chciała aby ludzie chorzy, po chorobie planowali swoją przyszłość, nie zamykali się na świat i cieszyli się tym co ich czeka.
Nigdy nie przestałam wątpić w to, że nie będzie mi dane szukać sukni ślubnej, wybierać sali, szukać fotografa i kamerzysty.
Przenigdy nie wątpiłam w to,że wyjdę za mąż!
Wierzcie we wszystko co Was uszczęśliwia.
Każdy z Was po pieklne na ziemi znajdzie swoje NIEBO!
Rak nigdy nie zabierze Ci Twoich Marzeń, nie dopuść do tego!

V.











wtorek, 7 lipca 2015

Przeszczep Szpiku a Aktywność Fizyczna

Doskonale wiedziałam, że moja kondycja/aktywność fizyczna po przeszczepie się zmieni.
Tak to już jest, gdy całymi dniami leżysz w łóżku, jedynym Twoim ruchem jest przejście od pokoju do pokoju,potem z pokoju do łazienki, aż z łazienki znowu do łóżka. Po prostu nie masz siły,Twoje mięśnie przestają istnieć,serce zaczyna bić coraz szybciej,nogi się trzęsą,wzrasta ciśnienie, aż w końcu robi Ci się słabo i padasz na łóżko pół przytomny(...)
Pierwszy spacer odbyłam 25 listopada 2013 roku, dokładnie miesiąc po wyjściu ze szpitala. Nie myślcie sobie, że wstałam niczym młody Bóg, wbiłam się w ciuchy i poleciałam biegać..niestety, przeszłam ledwo dookoła bloku,z zadyszką większą niż po teście Coopera, z bólem w klatce piersiowej, zawrotami w głowie...jeszcze tylko wymiotów brakowało(a było naprawdę blisko).
w tamtym momencie najbezpieczniej czułam się w domu...
ALE TO CO BYŁO TO BYŁO ; )

Wychodząc z separatki na 5 piętrze(odział transplantacji komórek macierzystych) dostałam do domu "przewodnik po przeszczepowy"- pierwszym z głównych zaleceń jest AKTYWNOŚĆ FIZYCZNA.
Przez pierwsze kilka miesięcy, nie było żadnej aktywności(jestem przekonana,że nie tylko u mnie). Nie pozwalały mi na to wyniki krwi(dość niskie parametry),niewydolność serca,osłabienie,anemia i chyba strach,że coś się może stać.
Zaczęły boleć mnie stawy, na początku było okej, potem ból był co raz większy. Za nim wstałam z łóżka musiałam najpierw poruszać nogami, rękami i dopiero wstać. Nie było mowy o szybkim zrywie. Lekarz zasugerował zajęcia z jogi,pilatesu, rozciągające...yhym wszystko pięknie, ładnie tylko skąd brać kasę na to wszystko. Samej też mi się nie chciało ćwiczyć.
Przełom nastąpił gdy znalazłam pracę( post "przeszczep a praca" już niebawem), zaczęłam pracować w klubie fitness co wiązało się z tym, że jako pracownik mogę korzystać ze wszystkich usług jakie posiada Nasz klub.

 I TAK ZACZĘŁAM WRACAĆ DO AKTYWNOŚCI FIZYCZNEJ.

Lepiej być po prostu nie mogło.
Zaczęłam od jogi( cudowna sprawa!) po kilku zajęciach naprawdę czułam różnicę, stawy odpuszczały. Pomału przekonywałam się do rozszerzenia zajęć- rozpoczęłam treningi kardio- marsz na bieżni,najpierw 10 min, potem 20 min, obecnie wytrzymuje do godziny szybkiego marszu na wzniosie< czuję dumę >. Moje serce zaczęło lepiej pracować( w końcu po 3 latach odstawiono mi leki, które brałam na niewydolność serca), mięśnie zaczęły budować się od nowa, przybrałam na wadze.Świetnie się czuje, nie męczę się tak szybko,mam dużo energii,moje ciało wygląda coraz lepiej-SAME PLUSY- sport to cudowna sprawa!

TERAZ WIEM JAK BARDZO ĆWICZENIA SĄ WAŻNE w chorobie nowotworowej(i nie tylko).
Dzięki REGULARNYM ćwiczeniom poprawisz nie tylko swoją sprawność, ale i zwiększysz sowją ODPORNOŚĆ, poprawisz swoją morfologie, wzmocnisz układ krążeniowo-oddechowy,układ trawienny zacznie lepiej pracować, polepszy się Twoje samopoczucie i samoocena.
Nie tylko z punktu zdrowotnego warto chodzić na ćwiczenia- w takich miejscach jak kluby fitness, poznajesz nowych ludzi,zaczynasz mieć nowe zainteresowania i lepiej zarządzasz swoim czasem co pozytywnie wpływa na Twoją psychikę!!
Zachęcam wszystkie osoby, nie tylko chore, aby aktywnie spędzały swój czas!Wystarczy godzina dziennie i już jest lepiej, Sport to zdrowie.Wysiłek fizyczny to Twój klucz do zdrowia! do zwycięstwa!
RUSZ SIĘ-nie odkładaj RUCHU na później,bo to później może nigdy nie na dejść!
NIE SZUKAJ WYMÓWEK,
ZACZNIJ DZIAŁAĆ,
SIŁA TO ZDROWIE-ZDROWIE TO SIŁA.
To Twój wybór jak szybko chcesz wrócić do czasów sprzed choroby,proste!
Nie bójcie się próbować od nowa! Ja zaryzykowałam i to była bardzo dobra decyzja.

DLATEGO JESTEM   I N I E M A M O C N A   V!



Do pełnego powrotu do zdrowia, będzie Wam potrzebna praca nad własnym ciałem. Proste ćwiczenia(typu rozciąganie) możecie robić w domu.Natomiast jeśli chcecie popracować nad wzmacnianiem i budowaniem swojej kondycji od nowa polecam kluby fitness(oczywiście jeśli
czujesz się na siłach i nie masz przeciwwskazań od lekarza!!! nie rób nic na własną rękę)- tam będą nad Wami czuwać trenerzy, którzy zadbają o Wasze bezpieczeństwo i dobiorą ćwiczenia pod Wasze zdrowie,wytrzymałość i obecna kondycję fizyczną. W zdrowym ciele, zdrowy duch.

" sport to najpiękniejsze UZALEŻNIENIE"

V.


poniedziałek, 6 lipca 2015

Przeszczep Szpiku a Słońce

Jak myślicie jak to jest ze słońcem po przeszczepie?
Zapewne powiecie-normalnie.
Otóż nie!

Przed przeszczepem lato,piękna pogoda, upały, słońce byli moimi przyjaciółmi. Wszystko zmieniło się po przeszczepie. Skóra wtedy jest bardzo delikatna, jak u niemowlaka. Jest 10-krotnie bardziej narażona na podrażnienia,zaczerwienienia, poparzenia aż w końcu na raka skóry.
W moim przypadku lato wypadło 9 mieś po przeszczepie. Myślisz,że minęło sporo czasu, może dla Ciebie to sporo, dla mnie niestety nie! Słońce było moim wrogiem nr.1.
Wcześniej używałam przyspieszaczy do opalania,dzisiaj krem z filtrem 50+, JEST MOC : )
Wcześniej odkrywałam ciało,dzisiaj je zakrywam od stóp po czubek głowy.
Wcześniej potrafiłam leżeć parę godzin w pełnym słońcu,dzisiaj również leże ale w pełnym cieniu.
Kategoryczny zakaz podróżowania.
Można by tak wymieniań i wymieniać co było przed a co jest teraz. Tylko,że to co było przed NIE MA JUŻ ZNACZENIA ; ) liczy się to co jest teraz.

Każdą radę, uwagę, polecenie, które słyszałam na wizytach kontrolnych traktowałam jak święte.
Tak więc przyzwyczaiłam się do cienia, do długich ubrań, do unikania słońca, do kapelusza na głowie, do okularów na nosie, do faktora 50+, do siedzenia z boku(tak naprawdę do wszystkiego można się przyzwyczaić, jeśli tylko się chce). Nie zazdrościłam innym, korzystania w 200% z super pogody. Miałam inne priorytety, dużo ważniejsze.Byłam szczęśliwa,że w ogóle mogę przeżyć kolejne lato( i to w całkiem dobrym stanie zdrowotnym)

Mam wrażenie,że te wszystkie zakazy i nakazy wyszły mi na dobre ; ) zadbałam o swoje ciało, a moje ciało zadbało o moje zdrowie.
Dzisiaj- rok i dziesięć miesięcy po przeszczepie, po kolejnej wizycie kontrolnej, usłyszałam słowa ZBAWIENNE DLA MOJEJ DUSZY, kolejny KROK W PRZÓD do normalności.
Jestem po pierwszym opalaniu/przebywaniu na słońcu(dłużej niż 5 min) i nigdy nie czułam się lepiej:) i WSZYSTKO jest w porządku( przez rok przygotowywałam się na taki dzień jak dzisiaj- było warto)

Słońce już nie jest moim wrogiem, zaczynamy przyjaźnić się od nowa : )))

Wszystko robione tak jak być powinno, pozwoli Ci wrócić do takiego życia jakie było "przed".
Wiadomo, że każdy przechodzi inaczej powrót do zdrowia, ale każdy ma takie same szanse na NORMALNE FUNKCJONOWANIE.

Dla osób w trakcie leczenia chemią/po chemii/ podczas jak i po naświetlaniach/przed jak i po przeszczepach, kilka wskazówek jak przetrwać upalne dni:
-pij dużo wody( to chyba zasada nr 1, nie tylko w przypadkach nowotworowych)
-schładzaj swoje ciało( letni prysznic nawet 3 razy dziennie)
- na spacery wychodź w godzinach wieczornych
-dużo odpoczywaj, regeneruj się
-polecam również sorbety domowej roboty
-noś kapelusz/czapkę( nie nagrzewaj głowy, to bardzo niebezpieczne w Naszych przypadkach)
-ZAWSZE KREM Z FILTREM!!!
-jeśli bardzo chcesz, nie możesz się powstrzymać i musisz wyjść na to słońce, to rób to z głową!
kilka minutek Ci nie zaszkodzi,PAMIĘTAJ ABY NIE PRZESADZAĆ- to dla Twojego zdrowia!
- nie przemęczaj się
-jeśli możesz, wybierz wiatrak zamiast klimatyzacji
-wietrz swoje mieszkanie(od czasu do czasu zrób lekki przeciąg)
- korzystaj z lata na tyle ile pozwoli Ci lekarz(nie ignoruj zaleceń)
To chyba wszystko(przynajmniej najważniejsze rady)




Miłego Dnia,
V.


 

niedziela, 5 lipca 2015

04.07.15

To kolejny raz kiedy wzruszam się na przysiędze małżeńskiej(…)
Dziękuję(chyba w każdym imieniu), za Wasz dzień.
Dziękuję za to,że mogłam brać udział w tak wspaniałym wydarzeniu.
To była czysta przyjemność słuchać jak przyrzekacie sobie Miłość, Wierność i Uczciwość Małżeńską.
Wspaniale było patrzeć na Wasze szczęście <3
Panna Młoda OLŚNIEWAJĄCO PIĘKNA! Wciąż jestem zachwycona Twoim wyglądem.
Delikatność i subtelność połączona z elegancją! pierwsza klasa.
Na pewno długo będę miała Twój widok przed oczami.
Pan Młody-elegancki,przystojny.
Idealnie dopasowani.

Wszystko było takie perfekcyjne, jak z bajki.

Dziękuję!



piątek, 3 lipca 2015

Big Day

Czas naprawdę szybko leci.
Kilka miesięcy temu rozmawiałyśmy o jednym z ważniejszych dni w Twoim życiu-Twoim ślubie, o szukaniu idealnego fotografa, perfekcyjnego kamerzysty, WYMARZONEJ SUKNI…
Czas naprawdę szybko leci.

Ewelinka,Adaś 
życzę Wam samych cudownych chwil, dużo uśmiechu oraz SZCZĘŚCIA na nowej drodze życia, WSPÓLNEGO ŻYCIA.
Miłość to piękny dar, szanujcie się, dbajcie o siebie i nigdy nie przestawajcie się KOCHAĆ.


"Miłość... wszystko znosi,

wszystkiemu wierzy,

we wszystkim pokłada nadzieję,

wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje…" 

Pierwszy List św. Pawła do Koryntian 13,7-8

v.