środa, 1 czerwca 2016

Półpasiec- jak się objawia i jak sobie z nim poradzić.

Trochę czasu minęło-ale już jestem :)
Wracam.

Ostatnio kiedy tu byłam-dziękowałam za najlepsze 2 lata po WYGRANEJ :)
Potem było mnie kolorowo,tzw. czas infekcji. Zaczęłam z grubej rury: PÓŁPAŚCEM.
I właśnie na jego temat chcę się rozpisać.

Półpasiec-choroba wirusowa,pochodna od OSPY, atakuje głównie starszych ludzi oraz ludzi po PRZESZCZEPIE- to taka informacja w skrócie :)
Wyjątkowe cholerstwo!
U mnie wyglądało to jak zwykłe- pomyłka,że to przeziębienie (hmm jak tak cofnę się w czasie to chyba wszystkie większe choroby dawały mylne objawy,które sprowadzałam ZAWSZE do przeziębienia). Przed wyjazdem na urlop-strasznie oblewały mnie poty,ponieważ mieliśmy bardzo piękne lato to poty podpięłam pod upał. Podczas wypoczynku często bolała mnie głowa-podpięłam to pod za długie siedzenie na słońcu lub kaca :D . Po urlopie zaczęło boleć mnie gardło- to z kolei podpięłam pod klimatyzację. Ledwo zdążyłam wrócić do pracy a już miałam temperaturę i się zaczęło. Dreszcze, osłabienie, senność,temperatura,jeszcze większe poty oraz kluczowa WYSYPKA inaczej zwana WYKWITAMI.Miejsca gdzie pojawiły się wykwity zaczęły swędzieć i boleć-ale  je olałam bardziej skupiłam się na "przeziębieniu".Brałam środki ogólnodostępne na zbicie temperatury, na ból gardła,stosowałam również imbir na poty(ble-kończyło się to zazwyczaj zwracaniem).
Kiedy myślałam,że już wszystko opanowałam- tadam-wykwity(maleńkie pęcherzyki,położone bardzo blisko siebie) zaczęły wypełniać się przezroczystą wodą(profesjonalnie surowicą). Temperatura rosła, więc ze stresu,że jedna nie jest to przeziębienie poleciałam na Hematologie.
Wystarczyło powiedzieć" pęcherzyki wypełnione wodą"(tak po polskiemu)- i od razu usłyszałam diagnozę- to na bank półpasiec!! Jakoś nie zwróciłam wcześniej uwagi,że wykwity faktycznie są tylko po jednej stronie ciała-umknęła mi ta istotna sprawa.
Zakończyło się na tym,że dostałam największą dawkę HEVIRANU (800mg) 2x dziennie przez 1,5 miesiąca :D

Reasumując: Półpasiec jak sama nazwa wskazuje atakuje połowę naszego ciała(ospa jest na całym ciele)-gównie umiejscawia się w okolicach pasa, ale atakuje też inne części ciała jak np. uszy,oczy(najniebezpieczniejsze miejsca) albo tak jak w moim przypadku miejsca intymne -.-
Pierwszymi objawami są: poty,zmęczenie,senność, temperatura(ale nie zawsze) i najważniejsze SWĘDZĄCE WYKWITY(przezroczyste bąble,położone jeden obok drugiego-NIE WOLNO ICH DOTYKAĆ-surowica która jest w środku powoduje rozpowszechnienie wirusa dalej).

Jak najszybciej udać się do lekarza! NIE CZEKAĆ, AŻ SAMO PRZEJDZIE!!

Przebieg choroby: wykwity,swędzenie(DIE DOTYKAĆ,NIE DRAPAĆ),pęcherzyki pękają i tworzą się strupki(etap choroby w którym wykwity nie rozpowszechniają się dalej),w miejscach gdzie były strupki tworzą się rozległe plamy(różowo-fioletowe), które z każdym dniem bledną.Choroba może utrzymywać się od miesiąca do kilku miesięcy(zależy to od organizmu oraz zaawansowania choroby)-może mieć różny stopień nasilenia.

Podczas choroby trzeba bardzo uważać, aby NIE PRZEZIĘBIĆ PÓŁPAŚCA!!! nie ma nic gorszego!! ból nie do wytrzymania! unikać kąpieli(warunek konieczny-wykwity muszą wyschnąć, moczenie ich powoduje dłuższy powrót do zdrowia), odpoczywać!duuuużo odpoczywać! pić melisę,brać witaminy z grupy B,wygrzewać miejsce zaatakowane półpaścem(ja grzałam się termoforkiem),NIE WYCHODZIĆ Z DOMU przynajmniej do momentu kiedy wykwity nie zmienią się w strupki, miejsca objęte chorobowo smarować np. PUDRODERMEM- łagodzi w znacznym stopniu swędzenie i przyspiesza wyschnięcie pęcherzyków( ja również używałam zwykłej zasypki dla dzieci).
CHYBA JEDYNYM LEKIEM W WALCE Z PÓŁPAŚCEM JEST HEVIRAN(lek tylko i wyłącznie na receptę)


Jeśli chodzi o przenoszenie choroby-to nie można zarazić się półpaścem-chyba,że mamy bardzo bezpośredni kontakt z chorym oraz zaniżoną odporność lub nie chorowaliśmy w dzieciństwie na ospę(ale nie jest to warunek, ponieważ niektórzy dorośli chorują i na ospę i na półpaśca).

Mam nadzieję,że dostarczyłam Wam dużo wskazówek,porad jak poznać,że przeziębienie nie jest przeziębieniem a  czymś poważniejszym i co robić kiedy dopadnie nas PÓŁPASIEC.


Miłego Dnia,
V.




sobota, 26 września 2015

Kocham ŻYCIE!

Północ.
Kolejny dzień.
27.09.15 najważniejsza data w moim życiu. Nie tylko w moim.
Drugie urodziny. Tak się mówi w Naszym po przeszczepowym życiu.
Urodziłam się na nowo w Piątek dnia 27.09.13 :)



Nie będę pisać co mi zabrała choroba,skupię się na tym co mi dała. A dała nawet sporo.
Pozwoliła mi patrzeć na świat w inny,lepszy sposób. Pozwoliła mi zrozumieć co jest dla mnie ważne a co ważniejsze.Nauczyła mnie bardziej szanować innych,mocniej kochać tych, których i tak kocham bardzo mocno.Udowodniła,że nie warto odkładać nic na później bo później może już nie nadejść.
Przez te dwa lata,raz było gorzej,raz lepiej. Na to jak będzie po przeszczepie niestety nie ma reguły. Nie każdy ma tyle SZCZĘŚCIA co ja i niestety nie każdy może się cieszyć super życiem po przeszczepie.
Mi się UDAŁO!
Ciągle łapie jakieś infekcje,czasami czuję się gorzej,czasami nie mam siły i odczuwam wielkie zmęczenie, ale tak naprawdę to bez znaczenia. JESTEM SZCZĘŚLIWA,ŻE ŻYJĘ;)
Nie mam na co narzekać i staram się nigdy tego nie robić.
Otaczają mnie cudowni ludzie. Wsparcie najbliższych daje największego kopa, aby żyć najlepiej jak się da. Rok po przeszczepie zaczęłam pracować, poznałam dużo nowych ludzi, zyskałam nowych przyjaciół.Wyniki badań są świetne,najlepsze! Jak to powiedział mój lekarz prowadzący na ostatniej wizycie kontrolnej(była w Środę)" czas widywać się coraz rzadziej". Termin kolejnej kontroli za PÓŁ ROKU:) - nie jesteście w stanie mnie zrozumieć , ale możecie SOBIE WYOBRAZIĆ JAK BARDZO SIĘ Z TEGO CIESZĘ:))))

Każdego dnia Dziękuję Bogu za to co mam,że mogę budzić się rano i zasypiać wieczorem,że mogę wyjść z psem na spacer, wypić kawę na mieście, iść do kina, pomalować rzęsy,zjeść śniadanie z ukochanym,założyć sukienkę, pomalować paznokcie,obejrzeć ukochany serial,wypić litr coli,zjeść pizzę,biegać, skakać,śmiać się,żartować,marzyć,planować swoją przyszłość,że mogę czuć miłość moich najbliższych,że mogę z nimi być.
Dla większości z Was to zwykłe czynności,zwykła codzienność. Czasami pewnie macie jej dość. Ja mam wieczny niedosyt. Dlatego,że 3 razy mogłam to wszystko stracić.Moje skarby codzienności. Najważniejsze jakie istnieją.
Dlatego mam za co dziękować BOGU.

Cudownie się czuję z myślą,że to już DWA LATA:)
Mimo różności jakie mnie spotkały to z pełną świadomością napiszę- TO BYŁY FAJNE DWA LATA!
Każdy dzień, który powoduje,że jest lepiej jest na wagę złota.

DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM, KTÓRZY TOWARZYSZĄ MI W MOJEJ PODRÓŻY PO PRZESZCZEPOWEJ <3 jesteście wyjątkowi!

Zbiór moich wspomnień 27.09.13-27.09.15




Love,
V!

wtorek, 15 września 2015

Wakacje a Przeszczep Szpiku.

Co prawda już po końcówka lata,ale chyba nikt się nie obrazi jak właśnie dzisiaj wstawię post o swoich wakacjach:)

Na wakacjach, takich beztroskich, po prostu wakacjach byliśmy 5 lat temu...trochę czasu minęło.
Przypałętała się choroba i o wakacjach można było co najwyżej pomarzyć, chociaż czy ja wiem czy wtedy marzyliśmy właśnie o tym? Chyba mieliśmy ważniejsze sprawy na głowie.
Po uzyskanej remisji pojechaliśmy na kilka dni do Sopotu( większość Naszego pobytu lał deszcz)-to był raczej odskok od Warszawy i tego całego zamieszania wokół raczyska.
Było ok.

Potem nastąpił zwrot akcji i znowu mieszkałam w szpitalu.Nawrót choroby.Wakacje znowu spadły na dalszy plan.Znów coś innego było ważniejsze.
(...)przed przeszczepem chciałam gdzieś wyjechać.Musiałam gdzieś wyjechać.Wszędzie byle daleko od Warszawy i strachu przed nieznanym- czyt. przeszczepem.
Kierunek- Kraków.Piękny jak zawsze Kraków.
To był cudowny wyjazd. Wspólny. Tylko My. Chociaż byliśmy tam tylko parę dni, odpoczęłam,zrelaksowałam się i zaczynałam być gotowa to najważniejszego dnia w Naszym życiu.

W pierwsze wakacje po przeszczepie, nic nie planowaliśmy. Wiedziałam,że jest za wcześnie na eskapady po świecie. Nie chciałam ryzykować. Wtedy minęło raptem kilka miesięcy od wyjścia ze szpitala. Wciąż czułam się osłabiona. Wciąż brałam garści leków i co dwa tygodnie kontrolowałam się w Instytucie. Może i fizycznie byłam silniejsza ale do pełnego zdrowia dużo mi brakowało(dalej brakuje, ale z każdym dniem jest coraz lepiej). Infekcje mnie uwielbiają, wręcz kochają. A co by było gdybym złapała coś na upragnionych wakacjach? Bezpieczniej było zostać w domu.Tak czy siak prawie cały lipiec spędziłam wtedy w szpitalu, na zapalenie dróg moczowych...(to jest doskonały przykład jak dla zdrowego człowieka zwykła infekcja znika po dwóch dniach brania leku dostępnego od ręki w aptece.A jak zwykła infekcja ma wpływa na dalsze dni u osób takich jak ja.).Musiałam brać antybiotyki(vancomycin) i łazić wszędzie ze stojakiem z kroplówkami,który wyglądał jak choinka ubrana w bombki. Patrzyłam przez okno i ciągle myślałam czy znowu przemkną mi kolejne wakacje? czy znowu spędzę piękne lato w szpitalnych murach?
Miałam być na leczeniu max 5 dni.
Po 21 dniach wyszłam do domu, tylko dlatego,że kochana Pani doktor się nade mną zlitowała.
Znała mnie bardzo dobrze, znała cała historię mojej choroby, wiedziała, że jedyne o czym wtedy marzyłam to wyjście do domu.Nie wyleczyłam się do końca, ale mój stan był na tyle dobry,że mogłam dokończyć leczenie w domu.

Lato 2015
W tym roku nie mieliśmy dokładnego plany gdzie pojedziemy. O tym czy w ogóle gdzieś pojedziemy decydował mój lekarz prowadzący. Ku mojemu zaskoczeniu i wielkiej radość dostałam nawet NAKAZ wyjechania gdziekolwiek :)
Mieliśmy dużo pomysłów, gdzie jechać, na ile...itp.
Ostatecznie podjeliśmy decyzję na tydzień przed moim urlopem.
Jedziemy do KOŁOBRZEGU.
Wybraliśmy miejsce,gdzie właśnie 5 lat temu byliśmy na Naszych wspólnych pierwszych wakacjach.
Najpiękniejsza plaża jaką widziałam. Piasek tak miętki jakby się szło po poduszce.
Trafiliśmy chyba na najlepszą pogodę tego lata:) .
Po pierwszym dniu nasze ciała wyglądały jak po wysmarowaniu czekoladą.
Aleeeeeeż mi brakowało Słońca. Autentycznie całe moje ciało czuło jak witamina D przenika do krwioobiegu. Czułam jak wytwarzają mi się hormony szczęścia ;)
Hotel Piekny! miał wszystko czego potrzebowaliśmy.
Codziennie spacer wzdłuż morza. Przyjemne z pożytecznym.
Przyznaje bez bicia, że na początku nie byłam zachwycona wakacjami nad polskim morzem. Tyle czasu czekałam na prawdziwy wyjazd,że wszystko miało być idealnie.
Dopiero na miejscu zrozumiałam,że to nie ważne gdzie pojechaliśmy, NAJWAŻNIEJSZE,że RAZEM! to był cudowny, magiczny czas. Tak sobie to wszystko wyobrażałam:)


Tym wpisem,żegnam tegoroczne lato.
Widzimy się za ROK:)

V.

czwartek, 10 września 2015

Miłość Na Zawsze.

Czy tylko ja ma mam takie wrażenie czy większość z Was uwarza,że dzisiejsze czasy są dziwnymi czasami??
Co znaczy Miłość Na Zawsze? wszystko czy tyle co nic?

Otaczają mnie różne pary.
Takie,które są ze sobą krótko ale już nie widzą świata po za sobą.
Takie,które dużo ze sobą przeszły i nic nie było wstanie zniszczyć tego co ich łączy.
Takie, które stażem są dłużej niż nie jedne małżeństwa( w dzisiejszych czasach).
Takie, które mimo wielu wspólnych lat zadają sobie pytanie: " co będzie z Nami dalej?"
Takie, które każdego dnia kłócą się jak najgorsi wrogowie, a mimo wszystko są razem.
Takie, które codziennie przeżywają sielankową codzienność.
Takie, które mogą bez siebie wytrzymać więcej niż kilka dni.
I takie, które po kilku godzinach rozłąki tęsknią,jakby nie widziały swojej połówki miesiąc czasu.
Są też takie, które za wszelką cenę pokazują jakie są szczęśliwe ze sobą, a rozstają się przy pierwszej awanturce.
Otaczają mnie NAJRÓŻNIEJSZE pary.

Najgorszą rzeczą jest to,że wyznawana MIŁOŚĆ NA ZAWSZE okazuje się stekiem bzdur i przy pierwszej lepszej okazji jest wystawiana na próbę. Nie zawsze kończy się pozytywnie.
Pary które, kiedyś szalały za sobą,rozwodzą się po 1,5 roku trwania małżeństwa!!szaleństwo! to po co brać w ogóle ślub? po co się w to pakować?lepiej żyć na kocią łapę.
Osoby zakochane po uszy po wielu latach mówią- to nie jest to! a więc co to było przez wiele lat? nic?marnowanie czasu,swojego i tej drugiej osoby.
Gdzie się podziały czasy kiedy "zakochanie się" było najpiękniejszym momentem w życiu?
Gdzie ludzie nie mogli doczekać się zakładania rodzin? spędzania ze sobą czasu? Gdzie fajnie było wyskoczyć do kina z kimś kogo lubimy bardziej niż innych.

Odskocznią od tych dziwacznych czasów,egoistycznego podejścia ludzi do siebie do swoich związków, było wydarzenie, które wciąż daje mi nadzieje,że jednak można być ze sobą na zawszę i przy tym być najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi:)

8 sierpnia br. Moi Kochani Dziadkowie obchodzili 50 rocznice ślubu.( Drudzy Dziadkowie są właśnie 52 lata po ślubie)
To takie niesamowite, wzruszające.
Radość ogromna!
Było różnie, nie zawsze kolorowo,ALE zawsze byli razem!
Są dla mnie przykładem,że jednak można wytrzymać z jedną osobą całe życie:) 
Przeżyć ze sobą pół wieku to jest naprawdę coś! 
Jeszcze raz dla Was,
Ode mnie... NAJLEPSZEGO<3
Oczywiście,życzę Wam kolejnych 50 lat razem!
KOCHAM WAS! i dziękuję,że mogłam doświadczyć MIŁOŚCI NA ZAWSZE!


Otaczają mnie różne pary.
Dwie z nich to takie, które przeżyły ze sobą PÓŁ WIEKU <3
Moje ulubione.

Miłego dnia.

V.

wtorek, 4 sierpnia 2015

Czym jest szczęście?

Trzy różne kobiety.
Każda z nich jest mi bliska.
Poniedziałek okazał się ważnym dniem dla każdej z nich.
Dla każdej inaczej.
Są różnymi osobami, znają się głównie z widzenia.Mają wspólnych znajomych.
Mężatka, Narzeczona i Kobieta w stałym związku.
Każda mieszka w innej części stolicy,mają różne prace,różne zainteresowania,zupełnie inne charaktery.
Z pierwszego punktu widzenia nic je nie łączy...jedyną wspólną cechą jest to,że są młode i że ten sam Poniedziałek okazał się ważnym dniem.


#MĘŻATKA
Znamy się nie od dzisiaj, znamy się nawet długie lata.
Od dawna pracowała na swoje SZCZĘŚCIE, zawsze najważniejszymi wartościami w jej życiu były:
dom,rodzina,miłość.Tak jest do dnia dzisiejszego.
Idealna kobieta, perfekcyjna żona, kocha i jest kochana.Lubimy razem plotkować.Uwielbiam jej towarzystwo, ma w sobie coś takiego,że nawet najgorszy dzień zamienia się w najlepszy. Nie każdy ma taką super moc:). Krok po kroku spełnia swoje marzenia: szalona miłość,zaręczyny,ślub,własne mieszkanie. Wszystko w jej świecie ma ręce i nogi.Jest tak jak być powinno.
Czas na dziecko. Maleńką istotę, która dopełni każdy brakujący element jej szczęścia.
Nie musieliśmy długo czekać,termin niebawem( osobiście już czekam na tego malucha!).
Kiedy test ciążowy pokazał dwie kreski wszyscy byliśmy zadowoleni.Należymy do grona ludzi, którzy z cudzego powodzenia cieszą się bardziej niż ze swojego.
Nie jestem w stanie opisać co czuła owego dnia,ale jestem w stanie sobie to wyobrazić.

Często rozmawiamy, prawie codziennie, to wygląda jak taki mały nasz rytuał w ciągu dnia. Codziennie zadaję pytanie " jak się czuje, czy wszystko w porządku?" - taka przyjacielska troska.
Niestety, przez ostatnie tyg zgubiłam tą troskę- jest mi naprawdę bardzo wstyd.
Miałam dużo na głowie, uznałam z góry,że na pewno wszystko jest ok. Myślałam odezwę się w następnym tygodniu(...)
Zawsze  powtarzam sobie,że są rzeczy ważne i ważniejsze, nie chcę się tłumaczyć, ale naprawdę nie wiem czemu wszystko było ważniejsze niż moje codzienne" jak się czujesz?".
W końcu MĘŻATKA odezwała się sama, gratulowała mi wywiadu, dla POCANCEROWANYCH.
Opowiadałam jak było super i jaki to nie był świetny dzień.
Przez swój egoizm i z klapkami na oczach nie zauważyłam smutku w jej wiadomościach. To było coś w stylu prośby o wsparcie.O takie koleżeńskie wsparcie.Potrzebowała się wygadać.
Napisała " szczęście mnie opuściło"- na chwilę ZAMARŁAM. Serce zabiło cztery razy szybciej,miałam ciarki na ciele(te złe),zrobiło mi się słabo,spodziewałam się najgorszego. Gapiłam się w monitor jak bym zobaczyła ducha.
Wdech,wydech.
Wróciłyśmy do rozmowy.
Miałam wrażenie jak by to co spotyka ją był też moim problemem, autentycznie tak czułam!
Brzmiało to jak zły sen.Wyniki badań wyszły słabo.Lekarze ją strasznie wystraszyli.Dostała skierowanie na inne badanie.Był to raczej zabieg niż badanie. Pobranie wód płodowych w celu wyeliminowania chorób genetycznych dziecka. Jest to kolejny raz kiedy nie powiem,że ją rozumiem, wiem co czuje.Bo nie rozumiem ani nie wiem co można wtedy czuć(Ci którzy gadają takie głupoty a nigdy w życiu czegoś podobnego nie przeżyli- po prostu gówno wiedzą i czują-przepraszam za wyrażenia)
Przeprosiłam za brak odzewu i od razu zaczęłam wszystko naprawiać.Słowa w stylu"będzie dobrze" brzmią sztucznie i raczej nie podnoszą na duchu(o tym akurat wiem sporo).
Uspokoiłam się i zaczęłam pisać co myślę. Czułam,że to jedna wielka pomyłka.Kiedy ktoś Ci mówi złą wiadomość to Twoje ciało od razu wie czy to prawda czy nie- naprawdę tak jest!
I moje ciało czuło że to pomyłka! pomyłka lekarska.Dziwie się że nie powtórzono badań(może lepiej że nie będę rozwijać się w tym temacie,bo mogę do jutra nie skończyć z pisaniem posta).

Wiem i wierze w to,że SZCZĘŚCIE JEJ NIE OPUŚCIŁO ! ono jest, rozwija się pod jej sercem! Maleńka istotka, którą wszyscy będziemy kochać!

Poniedziałek, dzień w którym odbył się zabieg pobrania wód płodowych, na wyniki będzie trzeba trochę poczekać. Dla mnie to tylko formalność w potwierdzeniu jak bardzo dziecko jest zdrowe!
Wiem,że fajnie nie było, ale to już za Nami. Byłaś bardzo dzielna i podziwiam Cię w każdym aspekcie tego co robisz!
A teraz odpoczywaj i korzystaj ze swojego szczęścia, masz go bardzo dużo :)

#NARZECZONA
Nie wiem jak długo są parą,na pewno parę lat. 
Zaręczyli się w sylwestra w tym roku.
Termin ślubu wyznaczyli na końcówkę lipca przyszłego roku.
Miejsce,które wybrali ma iście bajowy klimat, przepiękny ogród, przepiękna sala, przepiękny teren.
Ślub w plenerze(już zamówiłam Wam pogodę:))-to są uroki i zalety letnich miesięcy.
Myśląc o tym weselu mam uśmiech na buzi, będzie to wyjątkowe wydarzenie, które na pewno zostanie nam na długo, długo, długo w pamięci.
Każda przyszła Panna Młoda nie może doczekać się kupna swojej sukni ślubnej.
Przejrzanych milion stron o tematyce ślubnej,zdjęcia,blogi ślubne it.

Poniedziałek,dzień w którym NARZECZONA przymierzy swoje pierwsze wybrane suknie, czy wśród nich będzie ta jedyna?
Czuję się zestresowana, bardziej niż przed wyborem swojej sukni. Moja wizja NARZECZONEJ jest dość klasyczna, elegancka i sexowna. Nie od dziś wiadomo, że prostota jest zdecydowanie najlepsza. Zawiera w sobie wszystkie te elementy,które kobieta chce żeby były zaakcentowane. Prostota sama w sobie jest perfekcyjna.
Wyrazista uroda, piękne długie włosy, zielone oczy.Szczupła i dość wysoka.Piękna opalenizna- taka jest Narzeczona.
Niestety nie było modelu,który Nam się najbardziej podobał, pytanie czy na pewno niestety?:)
Pierwsza suknia, piękna, elegancka, delikatnie zdobiona na dekolcie,z trenem-była za!
Kolejne dwie, nie trafiony wybór. 
Czwarta- to było jak ideał! ODJĘŁO MI MOWĘ!(ale tylko na chwilę,zaraz wpadłam w taki zachwyt,że nie mogłam się zamknąć). Suknia prosta, ale na niej wyglądała jak dzieło sztuki.Delikatnie zdobiona,perfekcyjnie podkreśliła sylwetkę i urodę Narzeczonej.Była dokładnie taka jaką ją sobie wyobrażałam. Uśmiech nie schodził jej z twarzy. Czy to był znak-to właśnie ta? Mogę ją śmiało porównać do Nimfy Greckiej<3 mogłabym tak się zachwycać jeszcze bardzo długo. 
Wyszłyśmy z salonu tylko na godzinę, szybka obiado - kolacja.Widziałam,że o niej myśli,była taka szczęśliwa! Wróciłyśmy przed samym zamknięciem salonu.
Jest jej! to był świetny wybór! Gratuluję. 

# W STAŁYM ZWIĄZKU  
Rezolutna,wesoła, opanowana,ma swoje zdanie,związana ze sportem.
Oczywiście piękna(mam same piękne koleżanki-czy świat nie jest idealny?) jak syrena, blondynka o jasnej cerze,głęboko błękitne oczy.
Nasza znajomość zaczęła się w tamtym roku.Gdzie się poznałyśmy hmm to chyba mało istotne.
Lubię ją za poczucie humoru, za inteligencję i jej profesjonalizm. Nikogo nie udaje, jest sobą.
Z łatwością się dogadujemy. Tak naprawdę dużo o niej nie wiem, ale spokojnie mamy dużo czasu przed sobą.
Zakochana w swoim facecie, nie zależna, tworzą fajną parę.
(...) przy wspólnym posiłku powiedziała mi, że wykryto u niej guzki.Dostała praktycznie od razu skierowanie na biopsje(dla tych którzy nie wiedza co to jest: pobranie kawałka guzka do badań histopatologicznych  w celu diagnostyki w kierunku nowotworowym). Wie o tym nie wielkie grono ludzi, nie miała potrzeby informowania o tym wszystkich. Dla mnie biopsja to jak chleb powszechny.
Była przerażona, też byłam za pierwszym razem. Jednak jak się okazuje biopsja biopsji nie równa. U mnie zostaje ślad jak po ukuciu trochę grubszą igiełką. U niej siniaki i strupy. Nic nie poradzisz- jak trzeba to trzeba!Nie powiem,że się nie zmartwiłam całą tą sytuacją, skłamałabym gdybym powiedziała inaczej. Na wynik trzeba była poczekać. 

Poniedziałek,dzień wyników badań. Cały czas czekałam na jakieś wieści. Domyślam się jak stresujące było dla niej czekać na wynik.Informację,że albo jesteś zdrowy albo nie. Wszystko się wtedy zmienia. Cały Twój świat.Nie ma się też co nakręcać, zawsze myśl pozytywnie!
Jest zdrowa! czuję ulgę! ogromną ulgę! znowu wszystko wraca do normy. 
Odpoczywaj nad morzem i ciesz się tym,że znowu możesz być SZCZĘŚLIWA:)


Trzy różne kobiety.
Każda z nich jest mi bliska.
Poniedziałek okazał się ważnym dniem dla każdej z nich.
Dla każdej inaczej.
Są różnymi osobami, znają się głównie z widzenia.Mają wspólnych znajomych.
Mężatka, Narzeczona i Kobieta w stałym związku.
Każda mieszka w innej części stolicy,mają różne prace,różne zainteresowania,zupełnie inne charaktery.
Z pierwszego punktu widzenia nic je nie łączy...jedyną wspólną cechą jest to,że są młode i że ten sam Poniedziałek okazał się ważnym dniem.

Dla każdej z nich szczęście było czymś innym, ale czy to ważne? Ważne,że są SZCZĘŚLIWE!

Moje Szczęściary!


V.

niedziela, 2 sierpnia 2015

Siła Przyjaźni



Życie rzuca nam dużo kłód pod nogi, każe iść Nam często pod górkę, mówi: jak sobie pościelisz tak się wyśpisz oraz udowadnia że prawdziwych przyjaciół poznasz w biedzie(...)

 Przyjaciel- kim dla Ciebie jest? Masz ich wielu? Czy może jest jeden-jedyny w swoim rodzaju? Skoczy za Tobą w ogień i będzie zawsze wtedy kiedy będziesz go potrzebować?
Do czasu choroby, byłam pewna, że mam przyjaciół( ale bycie czegoś pewnym podczas choroby jest jak jedno wielkie nic)… niestety nie wszyscy poradzili sobie z moją chorobą, ale spokojnie nie zostałam sama!

 Po prostu okazało się ,że prawdziwym przyjacielem jest ktoś kto zawsze był obok, kto wspierał mnie na odległość jak i z bliska, był kiedy potrzebowałam dobrego słowa, ale i wtedy kiedy trzeba było powiedzieć” weź się dziewczyno ogarnij, nawet tak nie mów, głupia jesteś”. Jest to osoba o której nigdy bym nie pomyślała jak o przyjacielu. A teraz jest to jedyna istota której mogę powiedzieć WSZYSTKO! Nie muszę na nią liczyć bo wiem, że cokolwiek by się nie działo ona będzie.
Jaka jest-wrażliwa i trochę złośnica, przeklina, dużo przeklina(jak my wszyscy), jest piękna-chociaż ona tak osobie nie mówi, jest naprawdę piękna.Szczera. Idealna. Moja Przyjaciółka. Jedyna w swoim rodzaju.Szczęśliwa mężatka i niedługo Mama <3
 Kartka! Miłości Ma!
DZIĘKUJĘ Ci ZA TO ŻE PO PROSTU MOGĘ MIEĆ TAKIEGO CZŁOWIEKA OBOK SIEBIE <3 ŻE JESTEŚ KIEDY INNI WYMIĘKAJĄ I ZWYCZAJNIE UCIEKAJĄ, ŻE W NOCY O PÓŁNOCY MOGĘ NA CIEBIE LICZYĆ, NA TWOJE WSPARCIE ! JESTEŚ MOIM PREZENTEM ŻYCIOWYM- DZIĘKUJĘ!!




A co się stało z tymi prawdziwymi” przyjaciółmi”? --nie ma ich.  Nagle zniknęli z mojego życia. Nie interesuje ich czy żyje, czy mam się dobrze itp.  Póki jesteś zdrowy masz wszystko, jak zachorujesz nagle robi się selekcja-ta selekcja tyczy się Ciebie, zostajesz wyselekcjonowany przez swoich znajomych. Istniejesz tylko wtedy kiedy są ciekawi jak wygląda RAK. Jak Ty wyglądasz bez włosów, blada jak ściana(…) wtedy już wiesz, kto jest prawdziwy a kto chce zaspokoić swoją ciekawość.
Taka niestety jest prawda.

Czasami warto rozejrzeć się dookoła i dostrzec kto tak naprawdę jest obok Ciebie a kto jest po prostu z Tobą. Zdziwcie się jak mało osób zostanie.

Otacza mnie mnóstwo fajnych ludzi, wspierają mnie, dbają o moje dobre samopoczucie, mimo swoich problemów zawsze znajdą chwile żeby zadzwonić, zapytać czy u mnie wszystko w porządku.
Dla WAS wielkie DZIĘKI!

Pamiętajcie,że chorzy to dalej ludzie, potrzebują Waszej obecności żeby przetrwać ten ciężki okres w ich życiu.Nie jesteście w stanie zrozumieć jakie to okrutne walczyć o życie ,ALE możecie być obok i robić wszystko żeby chory mógł wygrać. Świadomość tego,że są osoby którym możemy zaufać, które się nie boją być z Nami, pomagają i wspierają, które Nam kibicują, to dodatkowe kilka % w pozytywnym rokowaniu czyli  wyjścia z tego badziewia!!Bliskość z drugim człowiekiem jest na wagę złota!Nie odwracajcie się placami do potrzebujących... bo każdego to może spotkać a wtedy i ktoś może odwrócić się od Was!
Życzę Wam, żebyście nigdy nie byli wyselekcjonowani!

V.

niedziela, 26 lipca 2015

Znajdź w swoim życiu to co lubisz i RÓB tego jak NAJWIĘCEJ!

Nie jestem fotografką, ani specem od grafiki,
nie jestem też profesjonalna,
nie mam też pojęcia jak zrobić dobre zdjęcie,
jak się dobrze ustawić,
nie interesuje się tym,
nie jest to moja pasja,
ani nie wiąże z tym swojej przyszłości,
ALE lubię zabawę zdjęciami, wymyślać własny styl przeróbek,kombinować i dobierać kolory,zawsze coś ciekawego z tych moich zabaw wyjdzie.
 Nie są chyba takie słabe, takie tandetne, takie nijakie...chyba!nie jestem pewna.

Zdjęcia to jest jedna z wielu rzeczy, które właśnie lubię robić- WIĘC BĘDĘ ROBIĆ TEGO JAK NAJWIĘCEJ ; )

Mam znajomą-Baśkę.
Instruktorka fitness, blogerka fitnesowa/modowa, nie zła z niej wariatka! Lubie ją za całokształt.Ma własny styl-nie zawsze mi się podoba. Jest sobą.Nikogo nie udaję.Robi to co lubi. Wszędzie jej pełno. Znalazłyśmy wspólny język.Szybko złapałyśmy kontakt,jesteśmy trochę do siebie podobne, aczkolwiek zupełnie inne. Zależy jak patrzeć.Zostawiła za sobą przeszłość.Rzuciła wszystko i zamieszkała w stolicy.Trzeba mieć niesamowitą pewność siebie,żeby zrobić taki krok w niewiadomą- podziwiam!Nie usłyszysz od niej tego co chcesz usłyszeć-powie Ci co myśli, bez obijania w bawełnę. Konkretna.Ma dystans do siebie.Ambitna i przede wszystkim N I E Z A L E Ż N A od niczego i nikogo.
MÓWI O SOBIE GINGER!
(zapraszam do odwiedzania jej bloga, jej wpisy są inspirujące)

Zbierałyśmy się do tego parę miesięcy, ale w końcu się udało:)
Zrobiłyśmy wspólną sesję!
Ja-totalna amatorka,
Ona-ma pojęcie co robić
wyszło ciekawie!
O to efekt naszej "zabawy"





Kolejne zdjęcia już niebawem. 
Miłego, 
V.